W moim życiu dalej nie dzieje się nic godnego uwagi. Ciagła monotonnia którą w końcu trzeba zwalczyć. Po pierwsze chce wam opisac ostatnia niedzielę, ponieważź wtedy wydarzyło się coś co chcę poruszyc jeszcze dziś.
Musiałam jechac z ludzikami do Bronowic na jakąś mszę i na spotkanie z dzieciakami. To jest najmniej ważne co tam robiłam. Najwazniejsze co się działo. Dostałam zjebke bo sie spozniłam. I kij MU (domyslni sie domyslą =]) w oko. Radek wciąż udawał ze nicz sie nie dzieje.Ale dzis to sie zmieni....Po mszy i spotkaniu z ludzikami mielismy isc zobaczyc jakas tam szkołę. Wtedy dopadłam Radka. Teraz poczytajcie dialog.
- Radek czy ty myślisz, że po sobocie wszystko będzie ok?
- Po jakiej sobocie? Której sobocie?
- No ty juz dobrze wiesz o co chodzi wiec sie nie zgrywaj.
- A o to chodzi. Ble ble ble.Powiedziałbym coś ale nie jestem chamski
- Jesteś chamski wiec powiedz.
-Nie bo wkopałbym Mariusza Mateusza siebie i w roli gł. Sylwię.
Po tym sie wkurzyłam. Wsiadłam na niego ostro, ale niestety Mariusz zareagował i Radka odciągnął. Trafił swój na swego. Głupi ma zawsze szczęście.
a teraz wam opisze co wywnioskowałam z rozmowy z Sylwią.
Radek wciska wszystkim kit, że się kłócił ze mną w kościele i ze komendantka nas rozdzielała. >>NIC TAKIEGO MIEJSCA NIE MIAŁO!!!! A PO ZA TYM W KOŚCIELE???<<
Wg. Radka nic mu nie mówilam na temat soboty >>JESLI KTOŚ MU WIERZY TO PROSZE CZYTAC KILKA LINII WYŻEJ<<
I jeszcze kilka takich tekstów. Ja z Sylwią doszłysmy do wniosku ze ten kretyn chce nas skłócić i pogrązyć. A mnie chce sie pozbyc. Nie ma to jak głupota takiego ćpuna. No dobra. Wiem ze nei chcie sie wam dłuzej czytac wiec koncze. Narq