Komentarze: 2
Wczoraj wróciłam z biwaku. Miało być nas około 10 ale było 5. Byłam ja Sylwia radek Darek i Mateusz. Mańka też nie było. Praca mu wyskoczyła. W piątkę super się bawiliśmy. Może napiszę po kolei.
PIĄTEK - o 12 wyjechałm po Sylwię. o 14 byłyśmy umówione na dworcu PKS z chłopakami. Przyszli minutę po odjeździe naszego PKS-u. Myślałyśmy, że ich zabijemy. No ale cóż. Trzeba było czekać na 16 15 na następny. Do Suchej dojechaliśmy o 18. Okazało się, ze śpimy w hufcu. Z poczatku bylismyu opornia ale zmieniliśmy zdanie.Zapowiadało się zajebiście. O 19 30 umuwiłyśmy się z Mirkiem na rynku. Okazał sie spoko koleś. Zjedliśmy kolacyjkę i ułozyliśmy się do spanka. Chłopakom się nie chciało. Zaczęli pić. radek się upił, a reszta miała humoreczka. Połozyliśmy się, ale i tak nikt nie poszedł spać.
NOC 1-Dalej nie moglismy zasnąć. Było tak niewygodnie na ławkach na których spaliśmy że szkoda. Przeniosłam się na fotel ale to też dużo nie dało. Tak z godzinę siedziałam. Zaczęłam się strasznie nudzić więc zrobiłam sobie spacerek dookoła stołów. W nocy zaczęły wychodzić wszystkie flustracje. Poszłam na schody a tam się rozryczałam. SMS-owałam z Ewcią. (o 3 nad ranem) W końcu Radek poszedł do WC i mnie zobaczył. Zaciągnął do pokoju. Troszkę się wkurzyłam, ale połozyłam się na tych ławkach i nareszcie zasnęłam o 4 20.
SOBOTA - o 6 30 obudziłam sie razem z Sylwią i zaczęłyśmy sprzatać, bo miała o 8 00 wpaść komendantka która ponoc jest zołzą. Panowie sie wkurzyli ale też zaczeli sprzateć z kacem. Wyniesli przynajmniej smieci.Czekamy do 10 00 jej nadal nie ma. zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na spacerek. Nasza 5 razem z Mirkiem poszliśmy ogladać mały Wawel i park zamkowy. Było zajebiście ale chłopaki mnie wkurzyli. Poczułam się jak w domu i znów się rozryczałam. Powiedziałam ze mam ich gdzieś. Sylwia i Mirek zaczęli mnie pocieszać i tylko dzięki nim nie załamałam się nerwowo. Zaczęłam robic dobrą minę do zlej gry i dostałam przezwisko RAMBO (nie powiem why). Poszliśmy na Pizzę. Mirek chciał przedstawić Sylwię komus tam w jego pubie wiec poszlismy w 3 bo sylwia nie chciala mnie zostawic samej.W "Skorpionie" było zimno i na dodatek sprawa z biwakiem się rypła. Komendant dowiedział się o naszym wyjeździe ale to pominę. Ja stwierdziłam ze wracam do domciu. Wróciłam a tu chłopaki siedzą za stołem w flaszkami. Dali mi piwo. Potem drugie aż poczułam się lepiej. Przez calutki biwak graliśmy w KUKU. Tę noc już przespaliśmy normalnie chociaż twardo.
NIEDZIELA - Od rana wielkie sprzatanie i pakowanie się. Chłopaki rozwalili kibel i było świetnie. Z nudów dalej graliśmy w karty. naturalnie w Kuku. Wszystko było takie zamulone, bo wszyscy mieli kaca. Ale wszystko ok. Ja, Darek "Jaro",Sylwia i Mirek poszliśmy do karczmy Rzym. Tam czekaliśmy ze 40 minut na frytki Jarosza. Potem poszlismy na Pizzę. Wróciliśmy do hufca. Tak wszystko się potoczyło dalej oczywiście grając w karty. Pożegnaliśmy się z mirkiem. poszlismy na PKS. Chłopaki poszli oddać klucze. Na przystanek przyszedł Mirek aby się pożegnać. No i wszyscy pojechalismy do domu. W autobusie wszyscy spali. Oprócz mnie. Rakem tys nie spał. a Sylwia słuchała muzy. o 19 dojechalismy do kraka. Spotkaliśmy mańka wszystko obgadaliśmy. Ci mnie odwieźli do ronda Mogilskiego i wróciłam już do domeczku.
Sorka ze taka długa ale i tak działo się o wiele wiele więcej. No to narazie.