I po Walentynkach...
Komentarze: 4
Hej, jak się Wam udaly Walentynki? Mnie dość monotonnie. Dziś opiszę dzień wczorajszy, a jak mi humorek dopisze to nawet i dziś opisze dziś. Tak więc zaczynam.
Wstałam sobie na spokojnie o 9 30. Nareszcie sie wyspałam. Zjadłam śniadanko, doprowadziłam się do stanu używalności i zaczęłam sprzątać domek na przyjście Sylwii. Zdążyłam się jeszcze pokłócić z siostrą (to jest chyba na porządku dziennym). No i przyszła Sylwia. Obgadałyśmy pare rzeczy i dzwoni telefon Sylwii. Jej mama powiedziała, że Radek z jakimś kolesiem jadą do mnie. No dobra. Wpadli o 18. Okazało się ze tym kolesiem jest Mateusz (tak. ten sam z biwaku w Suchej). Radek z Mateuszem założyli się o to, że ja będe chodzić z Radkiem. Teraz to przegięli. Nie dość ze przeżywałam zalamanie po tym jak mi pojechał Radek to teraz jeszcze takie beznadziejne zakłady o moje dawne marzenia! Tego było za wiele. Wolałam zachować jeszcze twarz. Spoważniałam jak >>cenzura<<. Powiedziałam coś w stylu - "Ktoś juz przegrał zakład, bo nigdy z Radkiem nie chodziłam i chodzic nie będę. A z reszta Radek sam to powiedział!" Koniec cytatu. To było chamskie z ich strony. Faceci chyba na serio są z innej planety. Nie potrafią zrozumieć. No ale nic. Normalnie gadaliśmy. Oglądaliśmy zdjęcia itd. Wkońcu poszli, a ja mogłam znów spokojnie żyć.
Dodaj komentarz